środa, 29 stycznia 2014

Włosomaniaczka...czy to ja?

Oto ja-blogerka marnotrawna, która powraca po dłuższej przerwie. A powracam z tematem, do którego przygotowywałam się już od czerwca zeszłego roku :) Wtedy to powstała pierwsza dokumentacja zdjęciowa do wpisu włosowego. 

Zawsze uważałam,że mam tzw. "niezłe włosy". Przeszły w moim życiu sporo metamorfoz-od ścięcia "na chłopaka" po ciągnące się za pośladki zasłony włosia. Od domowego rozjaśniania na kurczaka po całkowite zdjęcie koloru plus platyna. Nie zapominajmy o latach codziennego suszenia suszarką oraz prasowaniu prostownicą. Przez kilka lat odchorowywałam te eksperymenty-i mogłam już pochwalić się odrośniętym włosiem, które jak mi się zdawało-było kwintesencją naturalnego piękna ;););) 
Na początku mojej podróży po blogosferze nie w sposób się było nie natknąć na blogi włosomaniaczek. Początkowo myślałam, że to zupełnie nie moje progi. Olejowanie? Wcierki? Analiza składu kosmetyków? "Bezedura!" Ale los chciał, że wciąż przed oczami jawiły mi się włosomaniacze profile. Zaczęłam zatem zaglądać do koleżanek blogerek...i wpadłam. Moje "niezłe włosy" w porównaniu do wypięlęgnowanych włosów wszelkiej maści i tekstury wyglądały jak miotła!
Trzeba było przystąpić do intensywnej terapii!


Charakterystyka włosia przypadkowej blogerki:
1) długie i "proste" (ha-o tym nieco później! :))
2) średnio lub niskoporowe
3) ze skłonnością do puszenia się
4) gęste ale cienkie (zwykłam je określać jako nić pajęcza)
5) kolor: mysi blond, ciemniejący coraz bardziej z roku na rok (charakterystyczne dla typu urody "lato")
6) nie są podatne na układanie, żyją własnym życiem

"Przypadkowa włosomaniaczka": 3, 2,1...start!
Zauważyłam, że większość początkujących włosomaniaczek w natłoku informacji rozpoczyna reanimację głów swoich poprzez dwa podstawowe działania:
-eliminację silnych i drażniących detergentów,
-eliminację złowrogich silikonów
-próby olejowania wszelkimi opisywanymi sposobami
Takie też były moje pierwsze kroki. Ku mojemu przerażeniu dzień pierwszy-po odstawieniu moich silikonowych ulubieńców odsłonił prawdę o moich włosach. Zdarte przez detergenty jak na tarce, matowe, puszące się bez umiaru-po usunięciu oblepiaczy i uzupełniaczy, w kolorze bliżej nie określonym. 
Na dobry początek postanowiłam oddać fryzjerowi 15cm moich włosów:)

Poniżej czerwiec 2013
lewo: pierwszy dzień bez silikonów, ostre cięcie :)
prawo: stan po fryzjerze i jego prostownicy

Całe szczęście test oleju kokosowego-który miał ujawnić porowatość moich włosów nie wyszedł najgorzej :) Zaczęłam zatem moją przygodę z olejowaniem metodą talerzykową. Stosowałam głównie olej kokosowy lub olej Vatika na suche włosy i zostawiałam w zaplecionym warkoczu na całą noc średnio co 3 dni. Przed myciem nakładałam odżywkę bez silikonów by wchłonęła resztki oleju. Następnie standardowe mycie szamponem bez slsów w składzie plus lekka, również bezsilikonowa odżywka.
Eksperymentalnie stosowałam również mycie naturalnym mydłem, płukanki octowe, płukanki z siemienia lnianego, odżywki na bazie naturalnych składników. Okazało się jednak, że w moim przypadku prostota pielęgnacji włosów jest najbardziej wskazana. Bogate odżywki stosuję obecnie bardzo rzadko by nie obciążały moich włosów zaś mycie mydłem naturalnym stosuję od czasu do czasu jedynie na skalp-przed zastosowaniem delikatnego szamponu. Jest to fantastyczna ulga dla skóry głowy i niweluje niewielkie stany zapalne.
Oczywiście kolejnym eksperymentem, wobec którego przypadkowa włosomaniaczka taka jak ja nie mogła przejść obojętnie było farbowanie włosów henną:) Zastosowałam metodę nakładania utlnionej przez noc henny z dodatkiem odżywki bezsilikonowej na mokre włosy (ok 2h). Przed pierwszym myciem (po min 2 dniach) nałożyłam bogatą odżywkę.

Poniżej lipiec 2013
lewo: stan włosów przed farbowaniem po miesiącu od zmiany pielęgnacji
prawo: włosy 3 dni po farbowaniu henną (1/2 cassia khadi+1/2 jasny brąz khadi) 

Efekt był fantastyczny! Włosy miękkie w dotyku, odżywione, mieniące się w słońcu! Z pewnością powtarzałabym taki zabieg częściej gdyby nie fakt, że jako typ urody lato kompletnie zapomniałam, że nie do twarzy mi w zbyt ciepłych odcieniach :):):):):) Słoneczna tonacja gości na mych włosach do dziś, jednakże rudości, które widać na zdjęciach całe szczęście z czasem się wypłukały.

Po eksperymencie z henną nadal stosowałam przyjęty plan pielęgnacyjny. Stan moich włosów we wrześniu 2013 prezentował się następująco: na lewo...

...a w październiku na prawo! dziki szał! totalne ostre cięcie z cieniowaniem, które odsłoniło najprawdziwsze oblicze moich włosów! Utajona fala! oto ja :) 
Zawsze określałam moje włosy jako proste, wypierając ze świadomości to,że są falowane:)
A jakie mają być?-skoro dzień w dzień po myciu na uparciuszka rozczesuję je na prosto i w ten sposób również ze szczotką suszę suszarką:) 
Wiedziałam oczywiście,że mają tendencję do puszenia się, w stanach wzmożonej wilgotności zaczynają się dziwnie zachowywać, przy skroniach skręcają mi się loczki zaś wychodząc z morza w krajach arabskich-słyszałam za sobą okrzyki "Shakira habibi!" :):):)
(Shakira-piosenkarka, która swojego czasu słynęła z długich falowanych blond włosów-przyp.red.)

Co skłoniło mnie do tak drastycznej metamorfozy? O tym już niebawem...

edit: niebawem pojawiło się tutaj: >click!

Tymczasem podsumowanie:)
Włosomaniaczka-czy to ja? Myślę, że do miana włosomaniaczki sporo mi jeszcze brakuje:) Jednakże zmiana pielęgnacji uświadomiła mi jak moje włosy wyglądają w rzeczywistości i jakie mają potrzeby.
Widać gołym okiem na powyższych zdjęciach, że moje włosy przeszły sympatyczną metamorfozę pomiędzy czerwcem a październikiem. Staram się wciąż stosować pielęgnacyjny plan minimum, który tak bardzo przysłużył się mojej głowie:)
Wiem już, że silne detergenty sukcesywnie niszczyły moje delikatne włosy. Dziś nadal myję głowę delikatnymi szamponami. Zrezygnowałam z ciężkich silikonów, nie boję się jednak zastosować od czasu do czasu kosmetyków z silikonami lotnymi lub zmywalnymi łagodnymi śodkami myjącymi. Co do olejowania... polecam zdecydowanie! Każdy musi określić swoją własną metodę oraz rodzaj oleju jaki służy jego włosom. Ja czasowo z powodów wkradnięcia się do mego życia lenia śmierdzącego poszłam na łatwiznę i od czasu do czasu stosuję bogatszą odżywkę zamiast olejowania:):):)

Poniżej jeszcze przedstawię Wam moich codziennych ulubieńców:
-szampon pielęgnacyjny dla dzieci Hipp
-odżywka nawilżająca do włosów suchych i zniszczonych Isana
-odżywka w kremie na bazie protein mleka Bioetika Natural4
-kokosowy olej do włosów Dabur Vatika
-jedwab w płynie Green Pharmacy

A jak tam Wasze włosomaniacze przygody?
:)









1 komentarz:

  1. Rzeczywiście ostre cięcie, nie było Ci szkoda obcinać tak długich włosów? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

 

blogerkazprzypadku Template by Ipietoon Blogger Template | Gadget Review