Czy znacie film pt. „Karmel” („Sukkar banat”) Nadine Labaki?
Pamiętam, że wybrałyśmy się z przyjaciółką na ten film do
kina dyskusyjnego i z lampką wina w dłoni zachwycałyśmy się
obrazem...oraz tytułowym karmelem, którym bohaterki wykonywały
depilację całego ciała.
Wraz z dzisiejszym postem nie odkryję
Ameryki- ale jeśli otworzę choćby dla jednej z Was nowe horyzonty
w zakresie technik pielęgnacji- zdecydowanie warto! Zagłębiamy się
zatem w rejony Bliskiego i Środkowego Wschodu. Będzie bolało...ale
będzie to przyjemne!
Depilacja pastą cukrową oraz
nitkowanie urzekły mnie swoją prostotą i skutecznością.
Ja
odkryłam je stosunkowo późno...o wiele za późno-zatem warto
propagować tę wiedzę dalej!
Nitkowanie
-zwane z ang. „eyebrow threading”
jest metodą usuwania zbędnego owłosienia z małych obszarów
ciała-czyli np. do regulowania brwi, usuwania wąsika itp. za pomocą
skręconej bawełnianej nitki.
Polecam skopiować powyższą nazwę i
wkleić ją w okienku YouTube'a a wyskoczy nam mnóstwo filmików
instruktażowych, które nauczą nas poprawnego wykonywania tej
techniki.
Obserwacje własne:
Jestem posiadaczką jasnych brwi, które
ciężko się reguluje- włoski są cienkie-potrafią złamać się
pod naciskiem pęsety, muszę mocno wytężać wzrok by uchwycić
jasny meszek. Po co zatem usuwać? A właśnie po to-że jak na złość
ten meszek uwidacznia się podczas nakładania makijażu-lub gdy
światło odbije się od włosków w niekontrolowany sposób.
Do nitkowania podeszłam jak do jeża-a
okazało się,że dla jasnych delikatnych włosków jest to doskonała
metoda. Depilacja przebiega ekspresowo, nie muszę już gimnastykować
się odrzucając głowę na wszystkie strony by wyłapać wszystkich
partyzantów.
Czego potrzebujemy:
-nić bawełniana, zbędne owłosienie:)
Działamy:
-robimy pętelkę z nici-wiążąc jej
końce, obcinamy nadmiar końcówek (najlepiej zacząć od nici
długości ok 25cm i metodą prób i błędów-skracając, dostosować
optymalną dla nas długość),
-skręcamy kilkukrotnie -tak by
utworzyć 2 oczka pomiędzy skręconą częścią nici-czyli spiralką
-jednym oczkiem nici-zaznaczamy obszar
depilacji, manewrując palcami-rozszerzamy drugie oczko-tak by
spiralka wkręciła włoski w wybranym obszarze
Uwagi:
-warto przeprowadzić testy-na mniej
reprezentacyjnym kawałku ciała-zanim dojdziemy do wprawy:)
-węzełek po końcówkach
nitki-trzymamy na wysokości dłoni-by nie uczestniczył w depilacji
-manewrujemy ruchem oczek pod włos
-każdorazowo po akcji -rozszerzamy na
przemian oczka-by pozbyć się włosków ze spiralki
Depilacja karmelem
-”Halaweh” czyli pasta cukrowa jest
popularną metodą depilacji w krajach arabskich. Według nauk islamu
obowiązkowo powinno się depilować pachy i owłosienie łonowe nie
rzadziej niż co 40 dni. Ponoć również istnieje tradycja, wg.
której panna młoda powinna na tydzień przed ślubem wydepilować
całe ciało. Nic dziwnego, że mieszkańcy Bliskiego Wschodu
opanowali sztukę depilacji do perfekcji. Perfekcyjna jest zatem
pasta cukrowa!
Obserwacje własne:
Muszę w tym miejscu się powtórzyć i
napisać,że jestem posiadaczką jasnego, meszkowego wręcz
owłosienia na całym ciele. Takie włoski dyskwalifikują wszelakie
depilacje trwałe-typu laserowe usuwanie owłosienia oraz zabiegi
woskami, depilatory na dłuższą metę też się nie sprawdzają.
Zazwyczaj więc jak zauważę, że coś tam błyśnie na nogach-biorę
zwykła maszynkę i jadę na oślep...:)
O co chodzi zatem z tym rozwodem nad
pastą cukrową? A chodzi oczywiście o okolice bikini!
Genialna sprawa! Włoski w okolicach
bikini są nieco grubsze choć nadal nie podatne na wosk i lasery.
Natomiast obcowanie z żyletką mojej delikatnej skóry kończy się
koszmarnym podrażnieniem. Pasta cukrowa okazała się idealnym
rozwiązaniem. Ten sposób jest rewelacyjny również do tzw.
brazylijskiego bikini (czyli głębokie bikini-całkowicie ogałacamy
z owłosienia wszelakiego).
Czego potrzebujemy:
-pasta cukrowa, zbędne owłosienie:)
Zachęcam tutaj do samodzielnego
wykonania pasty cukrowej, być może za pierwszym razem się nie
uda-ale cena samorobionej pasty jest groszową inwestycją, warto
poświęcić trochę czasu by potem cieszyć się tym odkryciem.
Można zauważyć, że przepisy, które
znajdziemy w internecie bazują głównie na 3 składnikach:
wodzie, soku z cytryny i cukrze w
różnych proporcjach. I tak na dobrą sprawę te proporcje są
najmniej istotne-bo zawsze doprowadzamy do tego samego stopnia
redukcji pasty.
Moja receptura:
-1 szklanka cukru
-1/8 szklanki wody (ok 30ml)
-sok z połowy cytryny
Cukier zalewamy płynami (w rondelku),
mieszamy i stawiamy na średnim ogniu (lub w kuchence elektrycznej-na
środkowym ustawienia pokrętła), gotujemy do wytworzenia się piany
a następnie mieszając gotujemy jeszcze ok. 5 minut. Najważniejszą
kwestią jest to-by doprowadzić do odpowiedniej, gęstej
konsystencji płynu-zazwyczaj w przepisach znajdziemy informację -by
substancja wyglądała jak ciemny miód. Ja muszę się z tym nie
zgodzić. Moja idealna pasta ma postać jasnego złotego miodu lub
piwa-nie może być za ciemna bo to znak-że zaczyna tracić swe
właściwości.
Można również przeprowadzić test:
za pomocą łyżki-wyjmujemy odrobinę pasty, schładzamy ją w
naczyniu z zimną wodą i sprawdzamy-czy rozciąga się między
palcami-tworząc elastyczną nitkę. Jeśli tak-to znak,że nasza
pasta jest już gotowa.
Taka pasta starczy nam na kilka
depilacji, zatem warto zadbać o odpowiednie jej przechowanie.
Metodą prób i błędów opracowałam
własny sposób na magazynowanie produktu:)
Gdy gotowa pasta lekko
przestygnie-wlewamy ją do silikonowej foremki. Foremka ze zdjęcia
starcza na całą objętość pasty i dzieli nam ją na
porcje-odpowiednie do depilacji.
Po całkowitym ostygnięciu-wyjmujemy
„karmelki” z formy i opakowujemy każdy z osobna celofanem. To
zapobiegnie zlaniu się z powrotem masy w jedna całość.
Przechowujemy w zamkniętym pojemniku w lodówce a gdy przyjdzie czas
na karczowanie...
Działamy:
Porcję pasty cukrowej ogrzewamy za
pomocą suszarki do włosów-tak by zrobiła się plastyczna.
Następnie ugniatamy w palcach-formując kulkę, którą kilkukrotnie
rozgniatamy między palcami-tak by przybrała mleczny kolor (z
czasem może przybrać kolor jasnego kremu). Pod koniec ugniatania
ogrzewam raz jeszcze suszarką przez krótką chwilę. Taką kulkę
rozciągamy na ciele w kierunku pod włos ( tak jak byśmy chcieli
ściśle przylepić kawałek plasteliny do podłoża) a następnie
zrywamy wraz z włosem i oczywiście włoskami. Operację
przeprowadzamy za pomocą jednej porcji wielokrotnie, powtarzając
czynności do skutku.
Uwagi:
-przed depilacją karmelem-postępujemy
podobnie jak w innych metodach-warto przygotować skórę-poprzez
peeling, również po zabiegu postępujemy zgodnie z potrzebami
naszej skóry
(nawilżanie, peelingi etc)
(nawilżanie, peelingi etc)
-jeśli porcja karmelu wydaje nam się
mało plastyczna i zbyt mało lepka- podgrzewamy ją ponownie
suszarką (ja kilkukrotnie podgrzewam jedną porcję-taka porcja
starcza na podstawowe dość głębokie bikini)
-pasta traci swe właściwości-jeśli
mamy w niej już za dużo wyrwanych włosków:) lub gdy czujemy-że
rozpada się w palcach-staje się zbyt lepka i mało plastyczna
-warto naciągnąć skórę w obszarze
depilacji, unikniemy niepotrzebnego rwania skóry
-metoda ta nadaje się do każdego
rodzaju owłosienia-jednakże najbardziej podatne są sztywne i
grubsze włoski
W sieci można znaleźć
alternatywną metodę-włoski wyrywane są za pomocą pasty cukrowej
i bawełnianej sztywnej tkaniny-czyli podobnie jak plastry woskowe.
Moim zdaniem-mija się to z celem-nie po to wymyślono szybką, łatwą
i minimalistyczną w środkach metodę-by ją sobie utrudniać,
prawda?
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do przeprowadzenia tych słodkich tortur :)
Tymczasem... 3majcie się ciepło w te deszczowe, wrześniowe dni...brrr!
Nitkowanie mnie przeraża, ale pastę cukrową robię i używam. Film "karmel" jest fantastyczny!
OdpowiedzUsuńprawda? muszę sobie odświeżyć ten film:) kilka lat od premiery już minęło:)
Usuńnitkowanie nie jest takie straszne jak się wydaje:) musiałabym pewnie robić to częściej-żeby dojść do perfekcji jak Arabki na filmikach:) one śmigają tą nitką jak szalone:)
na nitkowanie się raczej nie zdecyduję , ale pastę cukrową zamierzam wypróbować :)
OdpowiedzUsuńsia- nitkowanie też Cię przeraża?:):):)
Usuńdobra nitka nie jest zła-ale jesli miałabym zdecydować się na jedną metodę-wybrałabym faktycznie pastę cukrową! zatem próbuj! próbuj! i koniecznie daj znać jak wyszło:)
Oj faktycznie słodkie ;) Ale tortur nie lubię, więc raczej by je zjadłam ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Odpisałam na twoje pytanie pod konkursem mydełkowym u mnie na blogu, zapraszam ;)
Miłego weekendu
Dzięki wielkie:):):)
Usuńa karmelki-faktycznie można zjeść-w razie jakby tortury okazały się nie tym -co tygryski lubią najbardziej;););)