piątek, 14 lutego 2014

Handmade jak "Garnier Awokado & Karité"???

Przed nami kolejna włosowa kontynuacja :) Nie będzie to może analiza wyczerpująca temat aż do samego dna-możliwe jednak, że tematyka zainspiruje którąś z przypadkowych czytelniczek do dalszych przemyśleń lub do działania (nie mam złudzeń-że to raczej my-dziewczyny bawimy się w takie dywagacje:))!
Odżywka L'Oreal > Garnier z serii Ultra Doux z olejkiem awokado oraz masłem karité jestkosmetykiem  uznawanym za "KWC" na "wizażu" >click!-czyli internetowe kosmetyczne guru opiniotwórcze:)
Poszukując najlepszego rozwiązania dla moich włosów na detoksie silikonowym-nie mogłam nie wypróbować owego cudu!

Jakie są moje wrażenia?
Kosmetyk faktycznie spełnia obietnice producenta-włosy łatwo się rozczesują, są miękkie i błyszczące. Jednakże pozostawiona dłużej niż na krótką chwilę po myciu-szalenie obciąża moje włosy. Tuż po wysuszeniu wyglądają na nieświeże i zbijają się w strąki. Minimalna ilość produktu radzi sobie doskonale.
Czy zatem odżywka warta jest zachodu? Tym bardziej, że kosmetyki Garnier trafiły na moją czarną listę z powodu niepewnego stanowiska firmy wobec polityki testowania na zwierzętach. 

(btw. polecam bloga z ciekawymi artykułami do przemyślenia >click! Nie jesteśmy w stanie dowieść całej prawdy o okrucieństwie przemysłu kosmetycznego i ogarnąć tej tematyki-warto jednak tej prawy świadomie poszukiwać)


Mogłabym się z pewnością bez niej obejść- jednakże gdy w me ręce trafił produkt w postaci bazy organicznej do odżywki do włosów producenta SUNNIVA MED, pierwszą moją myślą było stworzenie alternatywnej wersji kultowego Awocado&Karite:)





Zerknijmy na tabelki INCI:



Trochę zaskoczyła mnie ta anliza:) Okazuje się, że podstawą odżywki Garnier nie jest olej awokado ani masło shea (karite)-lecz jeden z tańszych olejów wykorzystywanych w produkcji kosmetyków-olej palmowy (również kontrowersyjny składnik ze względu na ochronę praw zwierząt). Na czwartej pozycji znajdziemy drażniący konserwant, który w kosmetykach znajduje się w dopuszczalnym stężeniu max 0,1%. Oznacza to dla nas, że otagowane na etykiecie głównej awokado i karite są raczej figurantami niżeli substancjami czynnymi. 
Natomiast baza organiczna jest bogata w różnorakie oleje wysoko w składzie m.in na pierwszym miejscu wyliczanki masło shea. Postanowiłam zatem dodać jedynie ok.5% brakującego oleju z awokado, który najprawdopodobniej uplasuje się gdzieś na miejscu różowego łańcuszka. Pozostałe składniki bazy są już na swoim miejscu:)


Powyżej widzimy porównanie produktów (po lewej stronie Garnier po prawej odżywka na bazie). Kolejna fotka ukazuje ukręcony produkt w słoiczku (kolory odrobinę są przekłamane). Nasz handmade nie posiada tak klarownej konsystencji-raczej jest to postać emulsyjna. Z pewnością pomogłoby dodanie jakiegoś zagęstnika. Nie znajdziemy tutaj również substancji zapachowych i barwników jak w oryginale. Oczywiście moglibyśmy je dodać-po co? nie wiem:)

Jakie są moje wrażenia?
Przykładem reklam szamponów do włosów z lat '90-tych nałożyłam odżywkę Garnier na jedną połowę głowy, drugą połówkę włosia pokryłam handmadem:)
Potraktowałam je z należytą uwagą sprawiedliwie-czas nakładania (krótka chwila) i spłukiwania był taki sam, jak również rozczesywanie i suszenie w takich samych warunkach testowych:)
Wyniki testu:
Odżywki wypadły bardzo podobnie jesli chodzi o łatwość rozczesywania, miękkość i odżywienie. Jednakże o zgrozo!-nowo ukręcona odżywka na bazie jeszcze bardziej obciążyła i posklejała moje włosy:)
Nie było to wielkim zaskoczeniem-gdyż olej awokado jest bardzo treściwy jak również baza jest bogata w wartościowe składniki.
Przypomniałam sobie jednak o sposobie mycia włosów metodą odżywka+mycie w tej kolejności. To był strzał w 10tkę! Zastosowałam oczywiście łagodny szampon dziecięcy, który nie wymywa z włosów całego dobrodziejstwa odżywki. Włosy są odżywione, idealnie dociążone, nie puszą się!
Myślę też, że odżywka mogłaby się sprawdzić dla dziewczyn stosujących metodę "OMO" ze względu na substancję myjącą (coco-glucoside), którą znajdziemy w składzie bazy. Nie mam jednakże doświadczenia na tym polu-więc byłabym raczej słabym recenzentem:)

Czy warto?
Oczywiście, że warto! Jeśli tylko mamy ochotę na kosmetyczną zabawę bez konieczności zakupienia długiej listy komponentów, warto skorzystać z tzw. gotowca. Do bazy możemy dodać ulubione składniki wg. podanego na etykiecie schematu i kreować w szybki sposób swoje unikatowe kosmetyki. Produkt możemy zakupić w sklepie BliskoNatury. Znajdziemy tam przykładowe receptury kosmetyków. Możemy również nabyć bazę kosmetyczną do stworzenia balsamu do ciała oraz bazę myjącą, co również może być ciekawym eksperymentatorskim doświadczeniem:) 








3 komentarze:

  1. Witaj! Chciałabym poinformować, że nominowałam Twój blog do Liebster Blog Award :-)
    Szczegóły zabawy znajdziesz pod linkiem: http://a-little-bit-fit.blogspot.com/2014/03/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:)!!! W wolnej chwili zerknę oczywiście!

      Usuń

 

blogerkazprzypadku Template by Ipietoon Blogger Template | Gadget Review